W magazynie Focus i garści portali Brytyjskich pojawił się artykuł pt „Kursy panowania nad stresem czy medytacji nic pracownikom nie dają.” Jako, że na prowadzeniu takich programów polega moja praca, a na tworzeniu treści dziennikarskich polegała poprzednia, przyjrzałam się sprawie. Odkryłam, że tekst powiela opinię studenta wygłoszonej na konferencji online, w oparciu o ankiety na inny temat.
Nazwała bym ten tekst “trotylem na pokładzie uważności” – artykułem o podejrzeniach z tytułem sugerującym dowody. Wniosek, że programy redukujące stres nie działają, ogłosił Pan William Flemming, student Uniwersytetu Cambridge, którego research nie został jeszcze opublikowany. Na razie tak mu wyszło, czego nikt jeszcze na uniwerku nie sprawdził, a media i opinia publiczna nie mogą obejrzeć z bliska. Swoją hipotezę wygłosił na konferencji online dla socjologów, powołując się na dane wyciągnięte z ogólnokrajowej bazy ankiet na temat zdrowia pracowników w Wielkiej Brytanii.
Z tego, co relacjonują media na temat treści jego wystąpienia, Pan Flemming nie zadał zainteresowanym pracownikom Brytyjskich firm żadnych własnych pytań pytań, ani nie zmierzył efektów konkretnych programów.
Flemming porównał deklarowany poziom stresu osób po programach pro-zdrowotnych w firmach, z poziomem osób, które programów nie odbyły. Wyszło mu, że osoby po programach czują większy stres, więc konkluduje, że programy wspierające zdrowie psychiczne pracowników w firmach nie robią roboty.
To bardzo śmiały wniosek. Byłby wiarygodny, gdyby badania wykazały poziom stresu tego samego uczestnika na początku i na końcu programu. Ale Pan Flemming nie może tego zrobić bazując na ankietach z ogólnej bazy, na których treści ani sposób podania nie ma żadnego wpływu.
W związku z tym to, co ogłosił Pan Fleming kwalifikuje się bardziej jako przepuszczenie, wymagające zbadania i weryfikacji. Ten proces jest jeszcze przed nim, jak również obrona doktoratu. Śmiem przepuszczać, że ogłoszenie tak krzywdzących i nie zweryfikowanych wniosków swoich wstępnych badan, nie pomoże mu w tym procesie.
Dziwie się redakcji Focus, że tak mało przyjrzał się źródłom.
Uprzedzam przed rozpowszechnianiu tekstów opartych na badaniach, do których nie ma linku w tekście, i których nie możemy sami przeczytać. Nietransparentne źródła to przestrzeń, w której kwitną teorię spiskowe, fake news i niebezpieczne społecznie przekonania.
THAT BEING SAID, SĄ PROGRAMY REDUKACJI STRESU I MEDYTACJI, KTÓRE FAKTYCZNIE NIE DZIAŁAJĄ.
Metoda zapraszania uczestników do programu, sposób podania materiału, czas trwania procesu i jakość prowadzenia przez wykwalifikowanych, odpowiedzialnych trenerów ma kolosalne znaczenie. Czy Wasi trenerzy mindfulness są dobrymi nauczycielami? Angażującymi wiedzą, przykładem i doświadczeniem?
W tym sensie programy redukcji stresu oparte na uważności niczym nie różnią się od innych nauk. Zła nauczycielka od matmy, która zniechęca i nie potrafi wyjaśnić na czym polega dane zagadnienie, też nie uczy w sposób skuteczny i nie osiąga wyniku, jakim jest dziecko umiejące liczyć. Absolwent najlepszej szkoły zarządzania, który kieruje firmą wyzyskując ludzi, postępując nie-etycznie względem partnerów i na koniec dnia pogrążając ją w długach, też nie działa jak powinien. W mindfulness i redukcji stresu ta sama zasada obowiązuję: dobry nauczyciel.
JAK SPRAWDZIĆ JAKOŚC NAUCZYCIELA MINDFULNESS?
Warto wiedzieć, że istnieje międzynarodowy standard mierzenia kompetencji nauczycieli mindfulness. Nazywa się MBI-TAC. Jest to ogólnoeuropejskie narzędzie oceny nauczycieli mindfulness stworzone przez wykładowców z University of Bangor, w Walii.
MBI-TAC stosują organizacje szkolące nauczycieli zrzeszone pod parasolką EAMBA (European Association for Mindfulness-Based Approaches). W Polsce, w stosowaniu MBI-TAC przeszkolona została kadra studium nauczycielskiego Polskiego Instytut Mindfulness.
Moim celem jest rozwój mindfulness w Polsce, w szczególności w biznesie, a zły trener robi złą robotę całemu środowisku. Dlatego sprawdzajcie nas! To, jaką trener ukończyła/ła szkołę ma duże znaczenie.
Uwaga – certyfikat, certyfikatowi nie równy. Są programy szkolące nauczycieli w weekend, oraz procesy trwające półtora, a nawet dwa lata. Są takie, które można skończyć bez względu na frekwencje i prace własną, oraz takie, które wymagają aktywnego udziału, pracy dyplomowej i superwizji.
Piszcie w komentarzach jeśli to dla Was istotne. Mogę skompilować listę najlepszych organizacji szkolących nauczycieli w naszej części świata.